Emotikony oraz pokrewne im znaki na dobre zadomowiły się w internecie. Obecnie są niemal wszędzie, często je sobie przesyłamy w sms-ach. Od wielu jednak lat nie cichną spory dotyczące ich używania.

Niektórzy lekceważą te formy komunikowania się, uważają, że nie przystoją one poważnym ludziom, że są po prostu – delikatnie mówiąc – niemądre i dziecinne. Inni nie mogą się bez nich obejść, używają ich w każdym zdaniu, twierdzą, że dzięki nim mogą w pełni wyrażać swoje myśli i uczucia.

Jakkolwiek byśmy do tematu nie podchodzili – sprawa ta dotyczy wszystkich, warto więc się zastanowić, czy ich używać, a jeśli tak – to jak i kiedy?

Czym są emotikony?

Każdy wie, jak wyglądają i do czego służą emotikony. Warto jednak krótko je scharakteryzować. Nazwa ta wywodzi się z języka angielskiego i jest zlepkiem dwóch pojęć – emotion oraz icon, stąd emot-icon, czyli ikona reprezentująca emocje. Historia ich narodzin jest ciekawa, zainteresowanych tematem odsyłamy do frapującego artykułu w języku angielskim.

Najklasyczniejszym jej przykładem jest uśmiechnięta promiennie buzia, czyli :-), może również być bez nosa – z utartym nosem niemniej równie pogodna, wygląda wtedy tak :), leworęczni również ślą uśmiechy, przyjmują taką formę (-: Buzia także się smuci :-(, a nawet płacze ;-( . Bywa, że śmieje się pełną gębą :-D, a gdy się ją rozbawi, wtedy wręcz płacze ze śmiechu ;-D.

Wariantów jest znacznie więcej, pomysłowość ludzka jest bezgraniczna. Wiele emotikon nawet nie przedstawia twarzy, a jakiś przedmiot, na przykład kufel piwa, filiżankę z kawą, nieraz dodaje się do niej mleczny kożuch – oczywiście zależnie od upodobań smakowych.

Do czego służą emotikony?

Dobrze, ale do czego służą, jaką pełnią rolę w przestrzeni internetu? Jak się okazuje, język internetowy coraz bardziej upodabnia się do mówionego (stąd też sformułowania typu: “gadałem z nią na forum/czacie”), widać to choćby na przykładzie dość frywolnego podejścia do stosowania interpunkcji, przecinek uchodzi za przeżytek, relikt minionych epok.

Już jakiś czas temu świat obiegł efekt badań psychologa Mehrabiana. Wykazały one, że podczas bezpośredniej wymiany zdań, zaledwie 7% informacji otrzymujemy poprzez komunikację werbalną, 38% przypada w udziale intonacji, natomiast reszta, czyli aż 55% przekazu stanowi komunikat niewerbalny (mimika, gestykulacja – ogólnie mowa ciała). Jak się jednak okazuje, jest to pewne uproszczenie – tutaj zajmująco omówiono temat.

W każdym razie podczas “rozmowy” internetowej nie widzimy się nawzajem, ani nie słyszymy (pomijając komunikatory typu Skype), zatem jesteśmy w stanie przekazać drugiej osobie zaledwie nieznaczną część z tego, co byśmy chcieli zawrzeć. Pomocne okazują się emotikony. To one dopowiadają, rozwijają, co mieliśmy na myśli.

Emotikony starożytnego Egiptu
Emotikony starożytnych Egipcjan

Kiedy ich używać?

Tutaj istotnie bywają przydatne. Czy jednak sprawdzą się również w kontakcie z klientem, np. podczas wymiany e-mailowej? Tutaj trzeba działać rozważnie. Wiele zależy od tego, na jakiej stopie ze sobą żyjecie.

Jeśli jest to pierwsza wymiana wiadomości, to należy się wystrzegać dodawania do nich emotikon. Kiedy znajomość się ugruntowuje, zwykle osiąga się pewien stopień zażyłości – wtedy użycie “uśmieszka” nie będzie niczym rażącym. Pamiętaj przy tym, aby nie ich nie nadużywać, wtedy przekaz zagubi się w tumulcie emotikon.

Najlepiej stosować je wówczas, gdy chce się doprecyzować pewną nieścisłość. Bywa, że nasze intencje zostają opacznie zrozumiane. Same słowa mogą nieraz brzmieć dwuznacznie. Dobrze uniknąć niepotrzebnych nieporozumień, zwłaszcza że mogą one zaciążyć na dobrze dotąd układającej się współpracy. W takim wypadku dwukropek, myślnik i nawias zamykający, czyli :-), rozwieją wszelkie wątpliwości. Poza tym najlepiej używaj tylko jednoznacznych emotikon, niektóre są dość skomplikowane, trudne do zinterpretowania, wręcz nieczytelne. Staraj się więc ich unikać – przynajmniej w zawodowych kontaktach.

Faktem jest, że internauci w przeważającej większości lubią emotikony i chętnie z nich korzystają. Widać to na przykładzie for czy portali społecznościowych. Klasyczne ideogramy składające się ze znaków interpunkcyjnych, czytane w poziomie, zastąpione zostały pionowymi obrazkami-buziami oraz innymi znakami, nieraz także animowanymi. I w swych wiadomościach zawierają je nie tylko ludzie młodzi, kiedy kontaktują się ze swymi rówieśnikami, ale stosują je choćby głowy państw:

Emotikony w użyciu głowy państwa

Nic dziwnego, że chętnie ich używają specjaliści od marketingu na firmowych fanpejdżach. Łatwiej w ten sposób nawiązać bliski kontakt z klientem. Wie on dodatkowo, że ma do czynienia z kimś z krwi i kości, kto potrafi się wczuć w jego skórę, dzieli z nim podobne przeżycia, nadzieje, a także czasem – obawy.

Jeśli chcesz dotrzeć do odbiorcy znajdź z nim wspólny język, w dużym stopniu osiągniesz to przez stosowanie we wpisach emotikon. Oczywiście, uważaj, aby ich natężenie nie przyprawiało odbiorcy o oczopląs. Co delikatniejsi mogliby kręcić nosem.

Pamiętaj też o swoim kliencie docelowym, czy jest człowiekiem młodym, statecznym, poważnym, rozrywkowym. Zależnie od reprezentowanej kategorii – na pewno inaczej się będzie zapatrywał na kwestię “elektronicznych buziek”.