Marketing szeptany
Dzięki platformom internetowym coraz większą rolę w kształtowaniu się marki mają sami klienci. Ich opinie nie mogą być lekceważone. Poważnie …
Dzięki platformom internetowym coraz większą rolę w kształtowaniu się marki mają sami klienci. Ich opinie nie mogą być lekceważone. Poważnie podchodzące do sprawy firmy na bieżąco monitorują wypowiedzi konsumentów. Następnie korygują swoją ofertę bądź przekaz. Doszło nawet do tego, że niektóre agencje PR wyspecjalizowały się w tzw. marketingu szeptanym (buzz marketing), czyli popularnej “szeptance”. Znajdują na rynku popyt na swoje usługi.
Dobrze, ale tak właściwie, na czym polega owa forma reklamy, i dlaczego jest tak skuteczna?
Buzz marketing: wsłuchaj się w głos internautów
Jeśli zestawisz ze sobą opis produktu zamieszczony na stronie producenta z komentarzami niezależnych internautów – do których opinii byłbyś skłonny się przychylić? Pewnie do zdania użytkowników Sieci. Najczęściej są szczere, nieumotywowane finansowo. Porównując ze sobą szereg komentarzy, znasz już mniej więcej najważniejsze wady i zalety danego wyrobu. Przykładowo – kiedy rozważasz kupno książki, zapoznajesz się najpierw ze zdaniem użytkowników portalu Lubimy Czytać.
Czasy, kiedy najwięcej zależało od oceny profesjonalnych recenzentów odeszły do przeszłości. Internet jest demokratyczny, każdy ma prawo głosu; nieważne, ile masz lat, czy też jakim możesz się pochwalić wykształceniem. Jeśli dobrze uzasadnisz swoją opinię – Twój głos będzie miał znaczenie i nie pozostanie niezauważony.
Jak się robi marketing szeptany?
Niemniej firmy chcą mieć większą rolę w tworzeniu wizerunku swojej marki. Poza tym orientują się, że konkurencja nie zasypia gruszek w popiele i na pewno stosuje już działania wchodzące w zakres “marketingu szeptanego”.
Jak je scharakteryzować? Najczęściej polega to na tym, że kompetentni marketerzy wcielają się w obiektywnych, niepowiązanych z żadnym przedsiębiorstwem internautów. Przeważnie pojawiają się na tematycznych forach lub blogach. Na czym polega ich zadanie? Zwykle sterują dyskusją tak, aby przybrała korzystny kierunek dla reprezentowanej marki. Często zamieszczają linki prowadzące do serwisu internetowego firmy.
Bądź wiarygodnym internautą
Niemniej nie jest to wyłącznie proste i przyjemne zajęcie – wymaga bowiem planu i dużego wkładu sił. Pracownik udający postronnego internautę musi być wiarygodny w każdym calu. Łatwo tutaj przeszarżować i przebrać miarę. Każdy fałszywy, nieprzemyślany, nieraz spowodowany nadmiernym pośpiechem krok bywa zgubny. Pracownik zostaje zdemaskowany, a jego konto – “spalone”. Trzeba się liczyć z możliwością kary nałożonej przez administratora forum.
Pracuj nad dobrą reputacją
Użytkownicy Sieci są wyczuleni na fałsz – przeważnie łatwo odgadują, kto jest autentyczny, na czyjej opinii warto polegać, a kto się tylko pod takiego podszywa. Należy więc tutaj dążyć do celu metodą małych kroków. Powinno się brać udział w wielu dyskusjach, najpierw zbudować sobie reputację, później – zazwyczaj po wielu miesiącach – można subtelnie reklamować firmę klienta bądź też swoją. Nie można od samego początku faszerować wpisów linkami – to tak samo, jak powiedzieć: “hej wszystkim, jestem spamerem”. Zwykle takie postępowanie cechuje mało doświadczonych spamerów.
Dobrze stworzyć sobie przekonujący background, tło – czyli historię wyimaginowanego użytkownika. Chodzi o to, by pozostali uczestnicy “rozmowy” byli przeświadczeni, że przed drugim monitorem zasiada pełnokrwisty człowiek, wraz ze swoimi wadami i zaletami – a nie chłodny, wyrachowany pracownik wziętej agencji PR.
Załóż swój blog
Zadowalającym rozwiązaniem jest również założenie własnego bloga. Jeśli będziemy na nim regularnie zamieszczali merytoryczne treści – wówczas uzyskamy status krynicy wiedzy oraz powiernika sprawdzonych i szybkich informacji. Dotrzemy do klientów poprzez dyskretny, przyjazny wobec nich przekaz.
Ważne jest to, że ludzie nie wierzą mediom. Są one najczęściej uzależnione od zewnętrznych źródeł finansowania. Recenzje i komentarze pisane są z myślą o tym, aby usatysfakcjonować sponsora. Z tym większym przekonaniem i zaufaniem “wsłuchujemy” się w opinie bardziej czy mniej anonimowych internautów.